Witajcie Kochani!
Tłusty CZWARTEK przed nami, dlatego u mnie dzisiaj,
chyba mój pierwszy post kulinarny poświęcony smakołykom
jakże charakterystycznym w tym dniu...
Faworki muszą być i już... to nasza kolejna rodzinna tradycja.
Każdego roku na tłusty czwartek Babcia Basia zakasała rękawy
i robiła dla nas najdelikatniejsze w świecie chrusty czyli faworki
(to ich druga równorzędna nazwa).
W zeszłym roku już ich nie było... takich cudownych, najlepszych, najdelikatniejszych.
Odeszła, ale pozostawiła dla nas wspomnienia, przepis i tradycję...
W tym roku była już pierwsza próba, udana nawet.
Jutro kolejna partia....
Pomagała mi oczywiście moja Karolka.
Jeśli macie ochotę wypróbować faworki wg sprawdzonego przepisu to gorąco polecam.
Na pewno się nie zawiedziecie!
No to do dzieła!
FAWORKI / CHRUSTY
Babci Basi
Składniki:
4 szklanki mąki pszennej
8 żółtek (koniecznie)
1 szklanka gęstej, kwaśnej śmietany
1 łyżka spirytusu (zamiennie wódka)
1 łyżka octu
1/2 łyżeczki soli
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
oraz dosłownie na czubku łyżeczki sody oczyszczonej.
Olej do smażenia ( u mnie smalec - 4 kostki)
do wycinania przyda się RADEŁKO
Przygotowanie:
Do miski wsypałam mąkę, dodałam proszek i sodę oczyszczoną i sól no i dokładnie
wymieszałam. Następnie do miski wskoczyły żółtka, spirytus i ocet no i połowa śmietany (drugą połowę dodaję stopniowo z uwagi na to, że od jej gęstości zależy konsystencja naszego ciasta.
Jeśli masz luźną śmietanę dodawaj powoli).
Teraz najcięższa praca, zagnieść dobrze ciasto, wychodzi dość twarde, prawie jak makaronowe.
Po dokładnym wyrobieniu zapraszam do pomocy dzieci, które porządnie biją to moje ciasto!
Tak biją, tłuczkiem do mięsa albo wałkiem, albo drewnianą kulką do ucierania babki w makutrze.
Po takim porządnym biciu ciasta (nie żałujcie, można sobie pozwolić przy tym na wyładowanie złej energii) odstawiam je na pół godziny do lodówki, owinięte w folię spożywczą.
W tym czasie na małym ogniu rozgrzewam smalec.
Oczywiście tłuszcz to Wasza indywidualna sprawa, ja tylko raz w roku pozwalam sobie na smażenie na smalcu i nie żałuję, dla nas faworki są wtedy takie jakie być powinny.
Dzielę ciasto na cztery części i wałkuję bardzo, bardzo, bardzo cienkie placki. Pozostałe 3 kawałki pozostawiam pod ściereczką bo szybko wysycha. Z ciasta kroję radełkiem cieniutkie paski o szerokości około 2-2.5 cm, które następnie dzielę na krótsze odcinki, około 10-15 cm.
Na środku, wzdłuż paska robię nacięcie,przez które przekładam jeden koniec faworka. wychodzi wtedy taki typowy chrust, można zrobić również cieńsze paseczki i zawiązać luźny supełek, też wychodzi i po usmażeniu wygląda wyjątkowo.
Faworki posypuję cukrem pudrem.
*
No to co dziewczyny, do dzieła!
Mam nadzieję, że skorzystacie i cóż życzę smacznego!!!
*
Pozdrawiam słodko i tym razem bez wyrzutów sumienia.
Spalaniem tych dobroci zajmę się za kilka dni...
Martita